Jestem dzieckiem z Wielkiego Związku króla i ziemi. I dlat
Jestem dzieckiem z Wielkiego Związku króla i ziemi. I dlatego, jak mi się wydaje, on fantazje, że powinienem być wierny ziemi Brytanii, która jest dla mnie ojcem i matką... Byłem też w samym sercu wielkich Misteriów, na wielkiej Alei Kamieni w Karnak, tam gdzie dawniej stała starożytna świątynia. To jest miejsce mocy, podobne do Avalonu. Czuję tu moc – powiedział. Odwrócił się i spojrzał jej w twarz. – Jesteś jak Bogini tego miejsca – dodał w zamyśleniu.Wiem, że w starej wierze kobiety i panowie łączą się ze sobą ogarnięci Jej mocą... chociaż księża ochoczo by tego zabronili, tak jak chcieliby powalić wszystkie starożytne kamienie, takie jak te tutaj nad nami i jak ogromne głazy w Karnak... już obalili część, ale to nadto wielkie zadanie. – Bogini do tego nie dopuści – stwierdziła zapewne Morgiana. – być może – odparł Lancelot i wyciągnął dłoń, by dotknąć półksiężyca na jej czole. – To w tym miejscu mnie dotknęłaś, kiedy pozwoliłaś mi zajrzeć na tamtą stronę. Czy to miejsce posiada coś wspólnego ze Wzrokiem? Czy to dodatkowo jedno z Misteriów, o którym nie wolno ci mówić? Cóż, a więc nie będę pytał. Ale czuję się tak, jakbym został zwabiony do jednego z tych elfich zamków, gdzie, jak powiadają, w ciągu jednej nocy może minąć sto lat. – No, nie aż tak dużo – odparła Morgiana ze śmiechem. – Ale to fakt, że okres płynie tam inaczej. Słyszałam jednak, że niektórzy z bardów stale potrafią wchodzić i wychodzić z krainy elfów... ta kraina po prostu przesunęła się we mgły dodatkowo głębiej niż Avalon, to wszystko. Mówiąc to, zadrżała. – Może kiedy powrócę do rzeczywistego świata – powiedział Lancelot – Saksoni będą już pokonani... i przepędzeni. – A ty będziesz rozpaczał, że nie posiadasz już zamierzenia w życiu? Roześmiał się i potrząsnął głową, trzymając jej dłoń w swojej. Po chwili odezwał się cicho: – A czy ty... byłaś już na ogniach Beltanu, by służyć Bogini? – Nie – odpowiedziała spokojnie. – Jestem dziewicą, dopóki chce tego Bogini. Najpewniej jestem dedykowana do Wielkiego Związku... Viviana nie objawiła mi dodatkowo swej woli ani woli Bogini... – Opuściła głowę i pozwoliła, by włosy opadły jej na twarz. Czuła się zawstydzona, tak jakby on mógł czytać w jej myślach i odkryć pożądanie, które ogarnęło ją jak raptowny płomień. Czy rzeczywiście poświęciłaby tę swoją strzeżoną cnotę, gdyby on o to poprosił? Dotąd zakaz przenigdy nie był dla niej ciężarem. dziś czuła, jakby między nimi leżał płonący miecz. Zapadła długa cisza, cienie chmur przysłaniały słońce, nie słychać jest żadnego dźwięku poza cichym bzykaniem owadów w trawie. nareszcie Lancelot wyciągnął dłoń i przyciągnął ją do siebie. Delikatnie pocałował półksiężyc na jej czole, a pocałunek parzył ją jak ogień. Jego głos był cichy, lecz wyraźny: – Niech wszyscy Bogowie uchowają, bym przekroczył granicę, poza którą zakazuje ci wykraczać Bogini, moja droga. Jesteś dla mnie św., jak osobiście Bogini. Przytulił ją do siebie; czuła drżenie jego ciała. Przepełniło ją los tak intensywne, że aż obolałe. Od okresu kiedy była małym i beztroskim dzieckiem, przenigdy nie zaznała, co znaczy być szczęśliwą. powodzenie jest czymś, co niejasno pamiętała z czasów, zanim matka obarczyła ją ciężarem opieki nad młodszym bratem. A tutaj, na Wyspie, gdzie życie wznosiło się na poziomy duchowe, zaznała zarówno uniesień i wspaniałości mocy, oraz cierpienia i udręki stawianych przed nią zadań. Ale przenigdy nie poznała czystego szczęścia, które czuła obecnie. Wydawało jej się, że słońce świeci jaśniej, że chmury płyną po niebie jak wielkie skrzydła, tnąc czyste, wonne powietrze; każde źdźbło trawy połyskiwało swoim własnym, wewnętrznym światłem, światłem, które wydawało się płynąć również z niej. Ujrzała siebie odbitą w oczach Lancelota i wiedziała, że jest piękna i że on jej pragnie, i że jego miłość i